Nowy Rok, nowe plany
Nigdy nie lubiłam pisać pierwszego zdania, ale jakoś trzeba bloga budowlanego rozpocząć. Mamy Nowy Rok, a wraz z nim nowy plan – budowanie! Niniejszy blog więc zakładam, aby dokumentować powstawanie naszego gniazdka.
Drugie podejście
Rozpoczynamy zatem! Nie jest to jednak nasza pierwsza przygoda z budowaniem. Pierwszy dom z powodów "życiowych" sprzedaliśmy w stanie surowym. Widzieliśmy jednak, że na tym nie koniec i jeszcze raz spróbujemy stawić czoła wyzwaniu, jakim jest budowa.
Goniąc marzenia
Zaczynamy więc od nowa, choć temat nie jest już nam całkiem obcy. Mamy nadzieję, że doświadczenie zdobyte podczas poprzedniej budowy pomoże nam podejmować dobre decyzje na kolejnej. Chcemy, by tym razem to był już ten jedyny – dom na całe życie…
Jest takie miejsce...
Odkryliśmy je podczas jednej z wycieczek rowerowych. Ujęło nas bliskością lasu oraz niespotykaną w stosunkowo niedużej odległości od miasta ciszą i atmosferą sielskości. Pomyślałam wtedy: "Tutaj mogłabym mieszkać". Dowiedzieliśmy się, że jeden z tamtejszych gospodarzy planuje sprzedać działkę, która obecnie jest w trakcie podziału...
Po pierwsze lokalizacja, po drugie lokalizacja, po trzecie... lokalizacja
To miejsce kreuje klimat naszego domu. Zawsze ciągnęło mnie w dziką stronę, ale wybierając miejsce do życia, myślę, że rozsądnie jest osiągnąć pewien kompromis między dzikością a cywilizacją.
Rozważając ponowną budowę, wiedzieliśmy, że działka, na której wybudujemy nasze gniazdko będzie musiała spełnić wymagania tego kompromisu.
Odkryte za lasem miejsce zapowiada się obiecująco:
- cisza i spokój (część wsi zlokalizowana na całkowitym uboczu, za lasem)
- bliskość lasu (teren, na którym leży działka, jest z dwóch stron otoczony lasem; 10 metrów i można zbierać grzyby:), droga dojazdowa też wiedzie przez las, jest częściowo szutrowa, ale w przyzwoitym stanie)
- blisko do miasta, bo tylko 10km; jeździ też autobus podmiejski, choć do przystanku jest kawałek…
- dobre usytuowanie względem stron świata
- odpowiednia powierzchnia (niemała, ale do ogarnięcia przez parę kobiecych rąk – mąż tylko doraźnie, bo nie jest typem ogrodnika;) )
- działka jest uzbrojona i w dobrej cenie,
- bez perspektywy na sąsiedztwo w postaci ruchliwej drogi lub zakładu przemysłowego.
Poniżej parę świeżych zdjęć działeczki. Zima, ale, o dziwo, aura dopisywała.
Teraz jesteśmy na etapie czekania na podział działki. Procedury, jak wiadomo, trwają, więc musimy się uzbroić w cierpliwość na jakieś dwa, trzy miesiące. Oby wszystko się udało!
Komentarze