Po dłuższej przerwie... czas na ogród
Choć od ostatniego wpisu minęło sporo czasu, nie przestałam zaglądać do Was:) Tym razem, by nadrobić zaległości, będzie długaśny wpis i cała masa ogrodowych fotek.
Zakładanie ogrodu pochłaniało większość mojego wolnego czasu w ciągu ostatnich miesięcy. Chciałam stworzyć ogrod jak najbardziej naturalny, w którym wykształci się równowaga biologiczna, który będzie ostoją dla zwierząt, a dominować w nim będą rodzime rośliny. Wbrew pozorom, zakładanie bylinowego ogrodu, bez tui, nie jest łatwe, bo czasami ciężko jest dostać wybrane gatunki i trzeba wykonać też sporo nasadzeń. Tak więc się zaczęło...
W tym czasie też okrzepliśmy i teraz czujemy się na naszej wsi naprawdę jak w domu, tym bardziej, że w końcu mamy ogród. Można więc pocieszyć oczy zielenią i znaleźć czas na wypoczynek lub choćby posiłek na świeżym powietrzu. Sierpień będzie chyba moim ulubionym miesiącem, bo roślinność jest teraz taka dorodna i dojrzała i nawet chorujace egzemplarze mają sie lepiej. W związku z tym i ogrodnik ma więcej czasu na radosną kontemplację:)
Ogród zaczęliśmy zakładać w październiku zeszłego roku, gdy się wprowadzaliśmy. I jak to z ogrodami: przygoda nigdy się nie kończy :)
Przy wejściu witają nas malwy, słoneczniczki, floksy, tawułki i jeżówki, a w przyszłm roku dołączą do nich ostróżki. Taka wiejska rabatka.
Rabatka przy drzwiach wejściowych.
Przed domem.
Przejście od strony północnej.
Południowa część.
Warzywnik na podniesionych rabatach.
Wrzosowisko na górce.
Wrzosy już kwitną.
Źródełko dla żab :) Mieszkańcy już są, ale o tym później:)
Dzwonek karpacki zakwitł :)
Dziekie róże długo kwitną.
Łąka kwietna już przekwitła, ale jeszcze miesiąc temu...
Trzy duże drzewa, które posadziliśmy jesienią - dwa dęby i lipa.
Przy tarasie.
A teraz parę fotek innych - poza nami - użytkowników i mieszkańców ogrodu.
Ropucha Grażyna.
Kumak źródełkowy.
Zaskroniec.
I inni.
A także goście...
Co ziemia zrodziła, czyli dlaczego warto mieć warzywnik i własne owoce:)
Za warzywnikiem jest jagodnik, a w nim borówki, maliny, jeżyny, a także krzaki mięty cytynowej i czekoladowej, którą polecam do robienia aromatycznej herbatki.
Fasolka szparagowa na kratce, a dalej sąsiad:)
Pomidorki koktajlowe rosną w pustakach kominowych koło aksamitek:)
Pozdrawiam czytających i do następnego wpisu:)
P.S. Pan Okruta, o którym mój mąż pisał poprzednio, zjawił się u nas i poprawił część prac. Niestety, nie wszystko, bo kostka, którą ułożył przy tylnym wejściu do garażu, nadal sie zapada i będzie musiała być położona od nowa. Płot umocniliśmy sami linkami zakotwiczonymi w betonie i oparł sie wichurom:) Poza tym, odezwali się do nas ludzie, którzy mieli podobne przejścia z Panem Okrutą. Wpis zostawiamy więc ku przestrodze - warto zawsze sprawdzić w internecie opinie na temat fachowca, którego mamy zamiar zatrudnić...