Finał przygotowań i pierwszy budowlany zonk
Pomijając krótki urlop nad morzem, ostatnie tygodnie spędziliśmy na intensywnych przygotowaniach do uzyskania pozwolenia na budowę.
Krótkie podsumowanie:
- Adaptacja projektu została zakończona, w poniedziałek architekt dopnie wszystko i złoży dokumenty o pozwolenie na budowę.
- Elektryk zmontował nam skrzyneczkę na prąd budowlany. Wkrótce powinniśmy dostać Zieloną Kartę z Tauronu i będziemy mogli podpisać umowę oraz zacząć korzystać z drogocennego budowlanego prądu.
Zdjęcie zrobione o zmroku…
- Temat wody jest nadal otwarty. Sprawa wydawała się prosta i oczywista, przyłącze o krok od działki, a tu zonk. ZUK uświadomił mi, jak wiele w naszej polskiej rzeczywistości zależy od widzimisię urzędnika. Poniżej wyjaśniam…
Okazało się, że mimo iż w drodze dojazdowej jest przyłącze, ZUK chce, byśmy budowali osobny wodociąg (koszt kilkakrotnie większy od budowy zwykłego przyłącza). Dlaczego? Bo nasza działka jest dalej niż 75m od hydrantu. Nieważne, że działka obok jest w takiej samej odległości i otrzymała warunki dostawy wody poprzez przyłączenie się do przyłącza w drodze. My nie możemy się tak przyłączyć, bo zmienił się urzędnik, a jego przełożoną przesłuchiwał prokurator, więc teraz wszystko musi być jak od linijki. Oczywiście, najłatwiej rozbudowywać sieć wodociągową na koszt inwestora, a potem odkupić od niego wodociąg za złotówkę… Pomyśleliśmy więc o prostszym (i tańszym) rozwiązaniu. Co oni na to, jeżeli wybudujemy na pobliskim wodociągu hydrant? Wtedy nie powinno być żadnych przeszkód w uzyskaniu warunków dostawy wody poprzez podłączenie się do przyłącza, bo będziemy w zasięgu hydrantu. Na razie pozwolenie na budowę będzie oparte na wodzie ze studni głębinowej, bo w naszej gminie jest taka możliwość, gdy nie ma wodociągu przy działce. Pogadaliśmy w ZUK-u, złożyliśmy podanie i czekamy na decyzję, ponoć jest szansa, że się zgodzą. Pozostaje jeszcze kwestia sąsiada, który za podłączenie do swojego przyłącza zażyczy sobie kasy, pytanie tylko, ile…
Podsumowując, wieści od ZUK-u i sąsiada pewnie zaważą o tym, czy będziemy mieć wodę z wodociągu czy ze studni głębinowej. Bo wody w naszej wsi podobno nie brakuje, ale zapewne będzie wymagała uzdatniania. Mojemu mężowi spodobała się perspektywa posiadania studni i wody za darmo. Do tego przydomowa oczyszczalnia i pomijając prąd jesteśmy całkiem niezależni…A co Wy o tym sądzicie? Czy ktoś ma w domu wodę ze studni głębinowej? Jakie macie wrażenia z jej użytkowania? Poważnie się zastanawiamy, czy nie pójść w tę stronę.
A za przyjemniejszych rzeczy, udało mi się wygospodarować parę dni na swoją pasję – ogród. Oczywiście, na tym etapie nie będę nic tworzyć na działce, poczekam na stan surowy, by wtedy przygotować i oczyścić teren. Teraz natomiast przygotowałam obmyślany od dawna projekt naszego zielonego światka. W końcu wylądował na papierze. Tadaaam
Na zdjęciu niestety niewiele widać. Cała część ozdobna składa się wyłącznie z roślin rodzimych, bo moim marzeniem jest ogród naturalny. Jest więc dzika łąka, trawnik nieduży, bo mąż nie chce, by stał się jego utrapieniem ;), wrzosowisko na wzniesieniu, dwa leśne zagajniki: dębowy i brzozowy, źródełko pełniące funkcję poidła dla ptaków i innego drobnego zwierza, a dookoła dzikie rabaty. Nie brakuje też uwielbianych przeze mnie jarzębin, natomiast naszym „przydomowym” drzewem będzie lipa. Poza tym tradycyjnie: warzywnik, sadzik z drewnianą huśtawką, altanka...
Dookoła wiejski płotek…
A z jednej strony wyższy – wiklinowy
Ot, taka chatka mi się marzy…